Są czasem elementy naszej scenografii, czy też rekwizyty, które pojawiają się w ostatniej chwili tuż przed premierą. Powodów może być mnóstwo- zamówiliśmy je, jednak nie doszły na czas, innym razem z powodów organizacyjnych nie możemy ich wcześniej wypróbować lub są w trakcie tworzenia. Zawsze jednak trzeba je sprawdzić przed premierą i nie dopuścić do takiej sytuacji, by pierwszy raz pojawiły się na scenie w dniu premiery.
Tniemy koszty
Kiedy budżet spektaklu jest bardzo ograniczony (tak bywa w przypadku moich spektakli), staram się ograniczać koszty do minimum. Choć przyznam, że mam wspaniałych rodziców moich aktorów, którzy jeszcze nigdy nie odmówili nam wsparcia finansowego. Jednak tniemy koszty tam, gdzie jest to możliwe. Podczas spektaklu „Mały Książę” chciałam by główny bohater, spotykając na swej drodze różnych ludzi, przysiadł czasem na ”czymś”. Pomysł był taki, że ustawię na scenie w różnym położeniu drewniane skrzynki od jabłek i nakryję je materiałem. W skompletowaniu skrzynek pomogli jak zawsze rodzice. W naszym pomieszczeniu teatralnym znalazłam „idealny” szary materiał, którymi je przykryłam. I co z tego, że świetnie komponował z pozostałą częścią scenografii, skoro bez przerwy się zsuwał, bo okazał się zbyt śliski. Na domiar złego, kiedy usiadł na nią w pierwszej scenie chłopiec (i to wagi piórkowej) skrzynki połamały się. Okazało się, że deski były spróchniałe. Całe szczęście było to 2 tygodnie przed naszą premierą i skrzynki zamieniliśmy na małe ławki szkolne. Przykryliśmy je co prawda materiałem, ale takim który się nie zsuwa.
Innym razem do spektaklu „Żeby tradycji stało się dosyć” potrzebny nam był zwykły sklepowy wózek na kółkach. Jednak skąd tu wziąć wózek- przecież nie podprowadzę go spod marketu. I tym razem okazało się, że najlepiej się sprawdzają najprostsze rozwiązania . Po prostu poszłam do jednego z marketów i to przypadkowego, w którym byłam po raz pierwszy. Miałam to szczęście, że był akurat jego właściciel. Zapytałam czy nie mogłabym pożyczyć wózka do spektaklu, na co usłyszałam odpowiedź „mamy jeden stary, który nie używamy, możemy pani go dać na własność„. W ten oto sposób staliśmy się posiadaczami wózka sklepowego. Przydał się już kilka razy także w nieteatralnych sytuacjach.
Elementy scenografii muszą na scenie być uzasadnienie
A to z prostego powodu. Jeśli mają być stałą częścią scenografii to też muszą być tam potrzebne na dłużej. Natomiast jeśli pojawiają się na chwilę nalezy zastanowić się czy naprawdę są nam potrzebne i w jakiej formie. Tak było u nas w spektaklu świątecznym, o którym już wcześniej wspomniałam. Potrzebowaliśmy linkę do prania, ale tylko na chwilę. Stała się elementem naszej scenografii, ale na chwilę, o czym świadczy zdjęcie poniżej. Cały spektakl mozecie znaleźć w zakładce „Zespół”.
Elementy scenografii, której nie ma a jednak ją widzimy
Podczas spektaklu „O Orle Nielocie, który miał lęk wysokości” nasz orzeł siedział w gnieździe. I tym razem były to skrzynki po jabłkach, które tak pomalowaliśmy, by przypominały skały. Na tych skałach miało powstać gniazdo. Chciałam by było ze słomy. Jednak aby nie brudzić sali, słoma pojawiła się na scenie po raz pierwszy na kilka dni przed premierą. I całe szczęście, że kilka dni przed premierą a nie dopiero na samej premierze. Okazało się, że dzięki niej zrobił się na scenie straszny bałagan, a kurz cały czas unosił się w powietrzu. Zrezygnowaliśmy ze słomy. Okazało się, że i bez niej gniazdo orła było widoczne dla widza.
Tak więc warto wszystko sprawdzać nieco wcześniej. A zasada „czasem mniej znaczy więcej” i w tym przypadku się sprawdza.