Skąd czerpać pomysły?

Odpowiedź na  pytanie jest proste: zewsząd. Bo cokolwiek zobaczę może stać się inspiracją do stworzenia przeze mnie scenografii, kostiumu, czy też samego pomysłu na spektakl. Kieruję się przy tym kilkoma zasadami.

Chodzę na spektakle teatralne

Są one niekończącym się źródłem inspiracji. Nie chodzi tu o przenoszenie pomysłów 1:1, ale o zainspirowanie się samymi rozwiązaniami teatralnymi. Pozwólcie, że zobrazuję to na dwóch przykładach:

Spektakl „Na przełęczy” grany w Teatrze im. St. Witkacego w Zakopanem

Scena, w której to turyści wspinają się na szczyty gór, którymi są szafy, stały się dla mnie inspiracją do stworzenia własnych Tatr. W moim spektaklu „O orle Nielocie, który miał lęk wysokości” góry, na których było orle gniazdo, a w nim nasz orzeł Nielot, zbudowane były z drewnianych skrzynek po jabłkach. I uwierzcie, nie byłoby ich, gdybym wcześniej nie widziała gór w spektaklu granym w Witkacym.

Kolejnym spektaklem, który stał się dla mnie inspiracją był spektakl „ Piękna i Bestia” w teatrze Rabcio w Rabce Zdrój. Ujrzałam tam mroczne postacie, których kostiumy zainspirowały mnie do zaprojektowania mrocznych drzew.

Odwiedzam sklepy budowlane

Uwielbiam sklepy budowlane. Są one skarbnicą niekończących się pomysłów, czasem dają mi gotowe rozwiązania. Oto kilka przykładów:

Spektakl „Mały Książę”

Kostiumy naszych planet to nic innego jak kombinezony malarskie, dostępne w dziale malarskim.

Spektakl dla Najnajów „Wakacje nad morzem” potrzebował ryb. Nie chciałam przebierać moich aktorów za ryby, bo nie lubię tego  typu kostiumów. Chciałam by ryby te były wykonane ze sklejki i były trzymane przez moich aktorów. Tak miałam plan od samego początku. Jednak spacer po sklepie budowlanym pomógł mi w wymyśleniu rybich łusek. Prostym, tanim i efektywnym sposobem na ich realizację okazały się płytki na ścianę. Kosztowały one niewiele, bo wybrałam te, które były na wyprzedaży z 80% obniżką ceny. Ich wartością dodana było to, iż kiedy świeciło na nie słońce- promienie odbijały się, tworząc niepowtarzalne, mieniące się barwy, przez co najmłodsza nasza część widowni była tym zauroczona. Mam tu na myśli dzieci do 1 roku życia, które zaprosiliśmy do interakcji podczas spektaklu. Odbijające się w słońcu płytki sprawiły, że dzieci dotykały je, odblokowywały się nie obawiając się nieznanego i obcego, czyli nas. 

W tym samym spektaklu idealnie sprawdziła się folia malarska imitująca fale morskie. Folia jest niezwykle plastyczna.

Wykorzystuję to, co już mam

Pisząc poszczególne sceny scenariusza zawsze mam z tyłu głowy to, co już jest w naszej garderobie, by móc to wykorzystać tam, gdzie się tylko da. I nie chodzi mi tu o to, by szukać powiązań na siłę- by tylko wykorzystać rekwizyt, czy też kostium, wręcz przeciwnie. Często zauważam już możliwość wykorzystania tego co mamy zarówno jeśli chodzi o rekwizyty, jak i kostiumy. W ten sposób mam gotowe rozwiązania sceniczne, przy użyciu tych samych rekwizytów/ kostiumów w zupełnie inny sposób.

Obserwuję wszystko dookoła

Inspiracje znajduję wszędzie- w kościele, sklepie, będąc na dworze. Natomiast kiedy już wiem jaki spektakl chcę wystawić i jestem pewna z kim to zrobię- przystępuję do kolejnego etapu: przyglądam się konkretnym osobom, ptakom i zwierzętom- temu jak chodzą, jakie dźwięki wydają, jak się zachowują. Ważne bym poznała ich ruchy i gesty, zwracając przy tym na szczegóły, czyli m.in. na  zmianę rytmu.

Niekiedy, z pozoru nic nieznacząca rozmowa, spacer, wyjście na zakupy, może stać się źródłem niekończącej się inspiracji.

Słucham młodych i ich bacznie obserwuję

Moje aktorki i moi aktorzy często mają świetne, kreatywne pomysły, z których korzystam. Czasem wykorzystuję ich rozwiązania sceniczne, pytając moich uczniów o zdanie lub sami mi o tym mówią kiedy tylko widzą lub ja dostrzegam, że coś ze sobą nie współgra.

Czasem obserwuję moich uczniów-to co robią, jak się zachowują. Pewnego dnia, podczas zajęć ruchowych, dałam dzieciom 10 min czasu na swobodne zabawy, bo o takie mnie prosili. Pojawiło się kilka oryginalnych pomysłów. Jednym z nich był wąż. Wchodząc na salę gimnastyczną, zauważyłam jednego z przedszkolaków, który z grubej skakanki zrobił psa na smyczy, ciągnąc go po podłodze. To stało się dla mnie inspiracją do stworzenia mapeta na rękę. A właściwie jego zakupu w sklepie.

Wsłuchuję się w siebie

…i ufam swojej intuicji. Ona nie zawodzi.

A jeśli nie mam żadnego pomysłu, wtedy proszę o radę moich aktorów oraz rozmawiam z osobami, które tworzą spektakle teatralne lub/i zajmują sie tym zawodowo.  Są to osoby, którym teatralnie ufam. Uwierzcie mi, w 90% sama rozmowa pomaga- wtedy rodzą się w mojej głowie nowe pomysły.

Choć z tymi pomysłami to zwykle jest tak, że pojawiają się nie wtedy kiedy chcę sama, tylko wtedy kiedy one mają na to ochotę. Zwykle na basenie, pod prysznicem, podczas jazdy samochodem… No cóż, bywa.