Konstantin Stanisławski mawiał, że każdy aktor powinien na scenie zbudować ducha ludzkiego postaci tworząc charakteryzację i kostium duszy. To bardzo ważne, choć i zewnętrzny wizerunek postaci dopełnia całość. Ważne by wszystko tworzyło jedna całość, było w jednej konwencji z zachowaniem poczucia estetyki. Uważam, jak zresztą zawsze, że w prostocie siła. Dziś pragnę podzielić się kilkoma pomysłami na ten zewnętrzny aspekt postaci- na jej charakteryzację.
Nie mam osoby, która na co dzień zawodowo tym właśnie się zajmuje. Dlatego wykorzystuję to co mam i skupiam się na tym z czego mogę skorzystać i co mogę wykorzystać. Wielkim asem w rękawie są w moim kółku uczniowie- aktorzy, jak i ich rodzice. Wykorzystuję i korzystam z tego na ile się da, zwłaszcza wtedy, kiedy czegoś nie potrafię. Proszę ich często o pomoc w urealnieniu moich pomysłów. W przypadku scenografii, rekwizytów, charakteryzacji cenię minimalizm. I to pod każdą postacią, a zwłaszcza wtedy, kiedy budżet, taki jak mój, jest znacznie ograniczony. Poniżej przedstawiam moje sposoby na zewnętrzne zbudowanie kilku postaci w naszych spektaklach.
Róża
„Mały Książę” Antoine Saint Exupery -spektakl ten wystawiliśmy na 20.lecie istnienia naszego kółka. Kostiumy, jak i rekwizyty przygotowaliśmy tak, by nie były dosłowne, by w ten sposób dać przestrzeń do interpretacji widzom, by to oni mogli interpretować to co widzą na scenie. Róże w naszym wydaniu wyglądały tak:
Wachlarze udało się nam zakupić na jednej ze stron internetowych za 3,50 zł.Farbą akrylową były namalowane na nich łodygi z liśćmi i kolcami. Stanowiły one przedłużenie samych płatków róż, jakie aktorki miały na policzkach. Malowaniem twarzy oraz wachlarzy zajęły się moje aktorki. Aktorki-róże trzymały wachlarze w dłoniach.
Ryby
Trudno mi wyobrazić sobie było aktorkę- rybę. W naszym spektaklu dla Najnajów, czyli dzieci od 6 miesięcy do 3 lat kolejny raz przystąpiłam do planu z cyklu „w prostocie siła”. Sklejka, wycięta w kształcie ryby, pomalowana farbami akrylowymi z doklejonymi „łuskami”-tak właśnie wyglądały nasze ryby.
A czym były te łuski? To nic innego jak płytki łazienkowe. Z wyprzedaży rzecz jasna, by było taniej. I jak tu nie kochać sklepów budowlanych.
Statek
Podobnie jak w przypadku ryby, wycięty ze sklejki statek okazał sie strzałem w dziesiątkę. Zarówno w przypadku ryb, jak i statku- zajął sie tym tatus jednej z byłych aktorek, który jest stolarzem.
Rekwizyty trzymane w dłoniach, do tego zamaszyste ruchy nimi sprawiły, że sceny te były dynamiczne.
Marynarz
Jeśli był statek, to musi być i jego załoga. Wystarczyły nam zwykłe koszulki ( najtańsza z możliwych wersji) a na głowie chustka uszyta przez mamy-krawcowe.