Prowadzę kółko teatralne z kilku powodów. Pisałam o nich w jednym z początkowych moich wpisów. Robię to m.in. dlatego by „zarazić” teatrem moich uczniów.

Nie wiem do końca w jakim stopniu mi się to udaje, jednak cieszę się kiedy moi uczniowie/ absolwenci kółka sami chodzą do teatru. Ale miało być o karze.

Rodzice wymierzaja kary swoim dzieciom za różne przewinienia. Różne mogą być też rodzaje kar. Z pewnością jest ma być dotkliwa. Zatem jest to sprawa indywidualna.  Jedni zabraniają wyjścia na dyskotekę, ograniczają popołudniowe wyjścia,  inni zabierają na jakiś czas telefon, a jeszcze inni…

Przypominam sobie fragment mojej rozmowy z Marysią-kiedyś moją aktorką a wtedy już uczennicą liceum. Powiedziała mi w foyer Teatru STU w Krakowie:

Wie Pani, o mało co nie przyjechałabym dzisiaj. Mama powiedziała, że jak nie poprawię chemii to za karę nie pojadę do teatru. I co miałam zrobić-musiałam poprawić.

 

Nie pamiętam na jakim spektaklu  byłyśmy, nie pamiętam kto z nami jeszcze  wtedy był, jednak strach Marysi przed odbyciem takiej  kary na tyle mnie ucieszył, że ten fragment naszej rozmowy pamiętam do dziś.